środa, 2 maja 2012

"Żelazna Córka" Julie Kagawa

Nazywam się Meghan Chase.

Od jakiegoś czasu przebywam w pałacu zimowych elfów. Jak długo dokładnie? Nie wiem. W tym miejscu czas nie płynie normalnie. Od kiedy utknęłam w krainie Nigdynigdy, życie w świecie zewnętrznym, świecie śmiertelników, płynie beze mnie. Jeśli kiedykolwiek się stąd wydostanę, jeśli uda mi się wrócić do domu, może się okazać, że od mojego zniknięcia minęło sto lat, a cała moja rodzina i przyjaciele od dawna nie żyją.

Staram się nie myśleć o tym za często, ale czasami nie mogę się po prostu powstrzymać.

Zawarłam z zimowym księciem umowę – obiecałam, że jeśli on mi pomoże, pójdę z nim na Mroczny Dwór. Ale gdzieś tam, pośród upiornego pustkowia pyłu i żelaza, uświadomiłam sobie, że się w nim zakochałam...

Początki były trudne, nie powiem, że nie. Z nieznanego powodu wszystko w tej książce mnie irytowało, a po pewnym czasie miałach ochotę odłożyć ją na półkę i nigdy do niej nie wracać. A potem doszłam do 7 rozdziału i stało się. Przywitałam starych znajomych i całą sobą wkroczyłam do Nigdynigdy.

Tak jak w poprzedniej części narratorką jest Meghan Chase. Nie mogę zaprzeczyć, bywa irytująca, ale jest także odważna i potrafi zawalczyć o swoje. Właśnie to ostatnie najbardziej w niej polubiłam - były momenty, kiedy pokazywała pazurki, a ja wtedy kibicowałam jej z całych sił.
Kolejnym bohaterem jest Ash, zimowy książę. I tu kompletne zaskoczenie – chłopak irytował mnie niemiłosiernie! Kiedy tylko się pojawiał, chciałam żeby jak najszybciej zniknął. Na szczęście, w ostatnich rozdziałach stopniowo odzyskiwał moją sympatię.
Jest jeszcze wielu innych, mniej lub bardziej lubianych bohaterów, ale każdy niepowtarzalny.

Niepodważalnym plusem tej książki jest świat – Nigdynigdy. Mimo że wyraźnie widać w nim malutkie wpływy innych książek, autorce należą się oklaski za stworzenie tak niesamowitej krainy. W Nigdynigdy nie można się nudzić – nie tylko z powodu wartkiej akcji, ale również wielu osobliwych stworzeń tam mieszkających.

Sądzę, że jeśli ktoś przeczytał pierwszą część powieści, nie trzeba go przekonywać do sięgnięcia po „Żelazną Córkę”. Jeśli jeszcze nie zapoznaliście się z tą serią, jak najszybciej nadróbcie zaległości. Naprawdę warto!
10/10 (za Nigdynigdy, Puka i Grima).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz