poniedziałek, 30 kwietnia 2012

"Intruz" Stephenie Meyer


Przyszłość. Nasz świat opanował niewidzialny wróg.  Najeźdźcy przejęli ludzkie ciała oraz umysły i wiodą w nich na pozór niezmienione życie. W ciele Melanie - jednej z ostatnich dzikich istot ludzkich zostaje umieszczona dusza o imieniu Wagabunda. Wertuje ona myśli Melanie w poszukiwaniu śladów prowadzących do reszty rebeliantów. Tymczasem Melanie podsuwa jej coraz to nowe wspomnienia ukochanego mężczyzny, Jareda, który ukrywa się na pustyni. Wagabunda nie potrafi oddzielić swoich uczuć od pragnień ciała i zaczyna tęsknić za mężczyzną, którego miała pomóc schwytać. Wkrótce Wagabunda i Melanie stają się mimowolnymi sojuszniczkami i wyruszają na poszukiwanie człowieka, bez którego nie mogą żyć.


Chyba każdy zna nazwisko Stephenie Meyer. Niestety, kojarzymy ją głównie przez „Zmierzch”. Dlaczego niestety? Ponieważ w jej dorobku znajduje się inna, o wiele lepsza powieść - „Intruz”.

O czym jest „Intruz”? O przyjaźni, człowieczeństwie, poświęceniu. Ale w głównej mierze o miłości – miłości zdolnej pokonać wszystkie bariery, nawet międzygatunkowe.

Głównym narratorem powieści jest Wagabudna – dusza, z natury dobra i szlachetna, ale na początku jej historia przeplatana jest wspomnieniami Melanie. Dziewczyna podsuwa duszy obrazy ukochanego mężczyzny i brata, którym się opiekowała. Sprawia to, że również Wanda zaczyna pałać do nich miłością. Ale czy może pokochać ludzi, którzy powinni być jej wrogami?

Książka oczarowuje od pierwszego słowa, wciągając nas w wykreowany przez autorkę świat, tak inny od naszego. Świat, w którym wolność została odebrana ludziom na rzecz wyższego dobra.

Bohaterów darzymy sympatią lub wręcz przeciwnie. W żadnym razie nie są papierowi! Wagabunda jest wspaniałą narratorką i na czas trwania powieści – przyjaciółką. Mimo że zdecydowanie różni się od ludzi – a przynajmniej na początku – w miarę rozwoju akcji darzymy ją coraz większym zaufaniem i zrozumieniem.
Poznajemy też Melanie, uwięzioną w swoim ciele z obcą duszą. Odczuwamy jej ból, brak wolności i tęsknotę za rodziną. Razem z Wandą podróżujemy przez jej wspomnienia i coraz lepiej ją poznajemy.

Świat „Intruza” jest niepokojący i skłaniający do przemyśleń. Nie ukrywajmy, ludzie są ogromnym zagrożeniem dla planety, zwierząt i samych siebie. Czy to sprawia, że można pozbawić nas wolności, władzy nad własnym ciałem i istnienia? Przecież nie nosimy w sobie tylko zniszczenia, ale również piękno i nadzieję.

Powieść pokazuje walkę ludzi, ich nieustające dążenie do celu, pragnienie przetrwania i odzyskania wolności. Poznajemy również punkt widzenia Wagabundy, dla której na początku jesteśmy tylko okrutnymi stworzeniami, niszczycielami.

Nie wiem, czy tekst u góry zachęcił was do zagłębienia się w świat powieści pani Meyer, więc powiem tylko – tę książkę wręcz należy przeczytać. Ma w sobie smutek i niepokój, ale także nadzieję i myśl, że miłość może przetrwać wszystko.
10+/10

2 komentarze:

  1. Ja już czytałam, ale z pewnością byś mnie zachęciła ;) Niestety moje wrażenia po "Intruzie" nie były, aż tak pozytywne. Przez pierwsze 250 stron nudziłam się niemiłosiernie (!), ale później zostało mi to troszkę wynagrodzone.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż. Ile ludzi tyle opinii :)
      Ja po prostu lubię przegadane książki. Oczywiście nie wszystkie.

      Usuń